Harley-Davidson LiveWire – nowa era motocykli

Motocykl elektryczy Harley-Davidson Live-Wire LiveWire 2018

Harley-Davidson zaczyna kojarzyć się z tym, z czym nigdy się nie kojarzył. Z nowoczesnością.

LiveWire, co to?

LiveWire, co to za motocykl? Naked, podobny trochę do Yamahy MT09, trochę do Kawasaki z900. Z innymi motocyklami ze stajni HD ma zero wspólnego. To w pełni nowa konstrukcja zero-emission – elektryk. Harley opracował swój napęd, baterie i elektronikę. Resztę wziął od uznanych producentów jak Brembo i Showa.

Elektryczny?

Nie, jeżeli przecierasz oczy ze zdumienia bo wyżej napisałem elektryczny, to tak, LiveWire to sto procent elektryk. Napęd wyprodukowany przez Harleya generuje oficjalnie 106 KM i 116 nm momentu, nieoficjalnie widziałem na wykresach z hamowni 200nM i około 160KM. A to nie wszystko bo napęd jest zablokowany, więc w teorii może więcej.

Prowadzenie, zawieszenie, hamulce.

Zawieszenie dostaczyła firma Showa. Z przodu za komfort odpowiada S BPF (Showa Big Piston Fork), z tyłu SBF (Showa Balance Free). Zawieszenie jest w pełni ustawne. Fabryczne ustawienie okazało się dobrze dobrane. Jeżeli ktoś potrzebuje dostosować pod siebie, to pomocna okazuje się aplikacje HD Connect gdzie możemy sobie obliczyć jak trzeba skręcić lub rozkręcić zawiasy, żeby było optymalnie pod naszą masę ciała.

Podczas jazdy po bardziej i mniej dziurawych drogach, zawieszenie wybierało bardzo dobrze wszystkie nierówności. Przy prędkości autostradowej nie wykazywało żadnych oznak niestabilności.

W zakrętach motocykl prowadzi się pewnie, a wjechanie w koleinę czy dziurę nie robi na nim wielkiego wrażenia. Podobnie jest z hamowaniem, nawet agresywne hamowanie nie przekłada się na obniżenie stabilności zawieszenia.

Jeśli mowa o hamulcach, to za bezpieczne zatrzymanie odpowiadają rozwiązania Brembo. Monoblock z ABS który działa również w zakrętach pozwala agresywną jazdę. Elektronika hamulca wraz z kontrolą trakcji działają naprawdę dobrze, i kilka razy ustrzegły mnie przed uślizgiem koła na mokrym asfalcie.

Elektronika

LiveWire jest wypakowany elektroniką. Posiada siedem możliwych do wyboru trybów jazdy, które dostosowują moc, mapę przepustnicy, kontrolę trakcji, poziom regeneracji baterii i poziom interwencji ABS. LiveWire posiada cztery wstępnie zaprogramowane tryby: sportowy, szosowy, zasięgu i deszczowy, a także trzy tryby jazdy, które kierowca może dostosować do własnych potrzeb.

Zasięg i czas ładowania

Gniazdo ładowania znajduje się w „baku” motocykla. Producent dołączył ładowarkę, która umożliwia ładowanie ze zwykłego gniazdka. Pełne naładowanie motocykla trwa w takim przypadku 10 godzin.

Szybciej jest w kiedy ładujemy prądem stałym. LiveWire ładuje się w 40-minu od 0 do 80%, w godzinę do 100%. Tak szybkie ładowanie można znaleźć w miastach, centrach handlowych i niektórych stacjach benzynowych (ja akurat testowałem na stacji Orlen). W Polsce stacje ładowania będą dostępne również u dilerów Harley-Davidson.

Harley-Davidson podaje, że zasięg wynosi 158km podczas jazdy w mieście. Taki zasięg, a nawet trochę większy, jest jak najbardziej osiągalny – jeżeli jeździmy w trybie eco. Jazda w trybie sportowym lub na trasie z prędkością w okolicy 140 KM, zmniejsza zasięg do około 100KM.

Czy warto?

Jak najbardziej. Jazdy tym elektrycznym motocyklem nie mogę porównać z niczym czym jeździłem. Ogrom frajdy jaki daje natychmiastowy moment obrotowy silnika elektrycznego jest nie do opisania. Dobrze dobrane i zestrojone zawieszenie, kompaktowa budowa i systemy wspomagania pozawalają wycisnąć naprawdę dużo z maszyny, jednocześnie zachowując pełną kontrolę. LiveWire wprowadził Harleya w 21 wiek. Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do przetestowania u dilerów motocykla osobiście, nie będziecie żałować.